Lubicie swoje gadżety erotyczne? Nie chcecie się z nimi rozstawać nawet podczas wakacyjnych wyjazdów? A może właśnie z tej okazji chcecie mieć pod ręką coś ulubionego, dzięki czemu pobyt na wczasach będzie jeszcze bardziej ekscytujący? W pełni to rozumiemy. Jednak zabieranie ze sobą zabawek erotycznych w podróż nie zawsze jest łatwe, a niekiedy będzie nawet igraniem z losem. Co musicie wiedzieć, zanim spakujecie do bagażu ulubiony wibrator, masażer czy kajdanki?
Jak przewozić akcesoria do seksu?
Na początek opcja najprostsza – wybieracie się na wakacje samochodem ewentualnie pociągiem. Z takiej formy podróżowania nadal korzysta sporo osób, chociaż oczywiście ma to swoje ograniczenia. O ile jeszcze do Chorwacji, Włoch czy Hiszpanii można jechać samochodem, to już wyprawa w tropiki czy bardziej egzotyczne miejsca raczej nie wchodzi w grę.
Pakujemy się więc do samochodu, zakładając, że nasza podróż nie będzie zbyt daleka i pozostaniemy w Europie. W takim przypadku zabawek możesz mieć nawet całą walizkę, chociaż z drugiej strony warto też pozostawić sobie trochę czasu na zwiedzanie i inne atrakcje 😉 Na pewno jednak nie będzie problemu z wibratorem, gadżetami BDSM (na wszelki wypadek niech to jednak nie będzie zbyt kinky), lubrykantami.
Przypomnijmy jednak ogólne zasady, jakich wypada się trzymać, pakując sex zabawki na podróż.
Akcesoria powinny być zapakowane osobno, każde np. w woreczek, który zwykle dołączają producenci. Jeszcze lepiej, jeśli będzie to firmowe pudełko, albo tzw. hard case, czyli sztywne, twarde opakowanie. O ile wibratory np. z ABS czy metalowe zatyczki analne są bardzo odporne, to już w przypadku gadżetów wykonanych z silikonu, cyberskóry czy TPR starajmy się jednak o odpowiednie zabezpieczenie. Te tworzywa są mało odporne na uderzenia, pocieranie czymś twardym (bez skojarzeń…) czy nacisk. Materiał może się odkształcić, jeśli będzie zbyt mocno ściśnięty, albo będzie leżał na nim duży ciężar. Ulubiona zabawka może więc stracić swój ponętny kształt, a co gorsza w skrajnych przypadkach jej powierzchnia uszkodzi się, a w tym miejscu mogą zacząć namnażać się drobnoustroje.
Kolejna rzecz to zasilanie. Wyjmijcie baterie – co prawda ryzyko, że wyleją, jest niewielkie, ale jednak istnieje. To zresztą przykazanie ogólne – po skończonej zabawie zawsze warto wyjąć baterie, by ograniczyć ryzyko uszkodzenia zabawki. Wiele akcesoriów nie używa już „paluszków” tylko akumulatorów wewnętrznych. Jeśli też takie wolicie – słusznie – to upewnijcie się, że będziecie w stanie je naładować, to jest, czy macie odpowiednie przejściówki i kabelki. Analogicznie, jeśli na wakacje zabieracie jakiś gadżet zasilany sieciowo – część masażerów magic wand wymaga napięcia z sieci.
Jak przewozić gadżety erotyczne w samolocie?
W samolocie nie jest już tak łatwo… Z trzech powodów.
Samolotem lecicie często do bardzo odległych i egzotycznych krajów. Zawsze koniecznie i obowiązkowo sprawdźcie, czy możecie taki gadżet zabrać ze sobą. Obowiązujące na miejscu przepisy prawne (czasem prawno-religijne) mogą zabraniać wwozu sex zabawek. Na liście krajów, do których nie radzimy zabierać akcesoriów, znajduje się między innymi Egipt, Tajlandia, Malediwy, Indonezja. W te miejsca Polacy lubią latać, więc zapamiętajcie je, bo grozi wam kara grzywny albo nawet więzienia. Odradzamy też zabieranie sex zabawek do Afryki.
Drugim powodem są uregulowania linii lotniczych, które także mogą zabraniać przewozu akcesoriów. Sprawdźcie to koniecznie.
Lubrykanty w samolocie
Trzeci powód, dla którego przewożenie w samolocie szeroko rozumianych akcesoriów erotycznych może być problematyczne, to ogólne uregulowania dotyczące podróży lotniczych. Te stanowią, że nie możecie wziąć buteleczek z płynami powyżej 100ml do bagażu podręcznego – czyli pakujemy jedynie małe lubrykanty. Mogą to być saszetki, często występujące jako próbki, albo opakowania po 30 czy 50ml, które również są typowe i łatwe do kupienia.
Gadżety erotyczne w bagażu podręcznym. Wibrator w samolocie
No właśnie – małe. Ta zasada dotyczy wszystkich sex zabawek. Aby nie ryzykować niepotrzebnych kłopotów, bierzcie ze sobą gadżety kompaktowe, podręczne, nie giganty. Wiecie, że zrobią swoje, a nie spowodują problemów przy kontroli celnej. Nie przewoźcie ich też w sobie… Wsiadanie na pokład samolotu z kulkami Kegla czy korkiem w pupie może brzmieć jak story na social media albo jak powód do rewizji osobistej…
Jeśli wasze zabawki mają travel lock, blokadę podróżną, koniecznie jej użyjcie. Wibrujący znienacka gadżet może – słusznie – wystraszyć służbę ochrony lotniska. Dodatkowo gadżety elektroniczne powinny być zapakowane w przezroczyste opakowania.
Gadżety erotyczne w bagażu rejestrowanym
Dużo lepiej włożyć sex zabawki do bagażu rejestrowanego niż podręcznego. Koniecznie jednak pamiętając o wcześniejszych założeniach – gadżety lepiej mniejsze, niż większe, wyjęte baterie, składowane nie na „kupie”, włączony travel lock. Do bagażu rejestrowanego nie można pakować baterii litowo-jonowych.
Prezerwatywy w samolocie
W przypadku prezerwatyw nie ma żadnych przeciwwskazań, by zabrać je na pokład samolotu, nieważne w którym bagażu. Jeśli planujecie dołączyć do Mile High Club, czyli nieoficjalnego stowarzyszenia osób, które uprawiały seks w trakcie lotu samolotem, to mogą się wam przydać.
Akcesoria BDSM w samolocie
W przypadku tych gadżetów sprawa jest problematyczna. Akcesoria BDSM mogą bowiem wzbudzać podejrzenia. Szczególnie jeśli ich wygląd jest agresywny, są wykonane z metalu, ostre, wyglądają wyglądać jak przedmioty, którymi można wyrządzić komuś krzywdę. Metalowe kajdanki lepiej zostawić w domu. Tak samo pejcze, szpicruty, kółka kolczaste, kneble. Mogą one na tyle zainteresować obsługę lotniska, że spędzicie dużo czasu tłumacząc, że używacie ich w ramach ekspresji seksualnej, a nie po to, by kogoś więzić czy przetrzymywać wbrew jego woli. Również chastity belts, czyli pasy i klatki cnoty, należy zdjąć przed wejściem na pokład.
Przeczytajcie koniecznie, co o wakacjach, podróżach i gadżetach erotycznych pisze Natalia „Proseksualna” Grubizna: Lato pełne uniesień – wpływ podróży na radość z seksu.